W stolicy Syczuanu, Chengdu, spędziliśmy dwa leniwe dni. Główną atrakcją okolicy są oczywiście pandy – to w Chengdu działa jeden z bardziej prężnych ośrodków zajmujących się ochroną pand, a w okolicy jest ich jeszcze kilka. Pandę na wolności zobaczyć jest bardzo trudno, niewiele ogrodów zoologicznych może się też nią pochwalić. W Syczuanie można zobaczyć pandy w ośrodkach zbliżonych trochę do zoo, a jednak innych. Pandy mają tu obszerne wybiegi, a niektóre biegają wręcz luzem po ścieżkach. Naukowcy próbują je tu rozmnażać i uczyć żyć samodzielnie. Niestety, jeszcze żadnej nie udało się wypuścić na wolność z sukcesem.
Do pand pojechaliśmy praktycznie prosto z pociągu, zostawiając tylko bagaże w hostelu. Zdecydowaliśmy, że spróbujemy dotrzeć tam na własną rękę, komunikacją publiczną. Nie było to trudne, trzeba było tylko bacznie śledzić nazwy przystanków wyświetlające się w chińskich krzaczkach. Autobus nr 60 odjeżdża spod hotelu Traffic, jedzie ok. godziny. Cena za bilet to 2 yuany, czyli mniej więcej złotówka.
Ośrodek jest świetnie zorganizowany. Położony w malowniczym bambusowym lesie, ma sporo alejek, wybiegów, muzeum. Niestety, z powodu upałów pandy wielkie nie są teraz wypuszczane na zewnątrz, można je oglądać tylko przez szybę. Nadrabiają to pandy małe, wyjątkowo urocze, biegające dosłownie wszędzie.
Powrót do miasta był nieco trudniejszy, bo przystanek autobusowy jest po zupełnie innej stronie skrzyżowania i trochę nam zajęło odnalezienie go. Do hostelu dotarliśmy koszmarnie głodni.
Chengdu to przyjemne miasto. Jest oczywiście olbrzymie, ulice są szerokie, ale nie czuć tego ogromu. Mimo dużego ruchu jest dość cicho, a wijąca się przez miasto rzeka otoczona jest zielenią. Starówka została w ostatnich latach wyburzona – Chińczycy chyba dopiero od niedawna zaczęli się orientować, że stara zabudowa przyciąga turystów i pieniądze. Odbudowują teraz zabytkowe dzielnice, które wyburzyli w latach dziewięćdziesiątych. Na szczęście co nieco jeszcze zostało i udało nam się w takie miejsca trafić.
Zwiedziliśmy w Chengdu klasztor buddyjski Wenshu, pełen wiernych, bardzo klimatyczny.
W jego okolicy znajduje się taka właśnie turystyczna starówka, kiczowata, ale w sumie przyjemna. Są tu stragany ze starociami, pokazy tradycyjnego rzemiosła i mnóstwo herbaciarni, które są charakterystyczną cechą tego miasta.
Chengdu to także znakomita kuchnia, o której dużo czytałam i która bynajmniej nie rozczarowuje. Takie dania dostaliśmy za grosze w niewielkiej knajpce przy ulicy:
Informacje praktyczne:
noclegi w Mix hostel – fantastyczne miejsce, przyjazne i z klimatem. Pokój 3-osobowy 135 yuanów za noc (podzielćcie przez pół i będą złotówki)
Panda Breeding Centre – wstęp 58 yuanów, dziecko do 130 cm wzrostu za darmo
komunikacja miejska – metro, autobusy, po 2 yuany za przejazd
No Comments