Z zawrotna predkoscia mniej wiecej 20 km/h pokonalismy centralna Kirgizje. Przejechalismy z Song Kul na poludnie, przez kolejne dwie przelecze mniej wiecej 3000m npm., nastepnie na zachod w strone Osh przez jakies wioseczki. Kto sledzil nasze relacje z Argentyny wie, ze mamy talent do wybierania drog pierwszej kategorii – na tej wyprawie talent ten ulega znacznemu rozwojowi. Rowerzysci pokonujacy te same trasy patrzyli na nas z lekkim zdumieniem. Rozwojowi ulega takze nasza kondycja, poniewaz przy kazdym wiekszym podjezdzie wysiadamy. Oczywiscie tylko po to, aby moc zaliczyc te wysokosci pieszo. Pierwszego dnia w ciagu 6 godzin jazdy przejechalismy 60 km. Drugiego nasza predkosc wzrosla wrecz zawrotnie – 180 km. Kirgizja wedlug Wikipedii ma 21 tys. km drog utwardzonych – asfaltowych nikt nie liczy, i chyba slusznie. W centralnej Kirgizji po prostu nie istnieja.
Co kilka godzin jest wioska. Nikt nie mowi oczywiscie po rosyjsku, na szczescie piwo i cola to slowa miedzynarodowe. Piwo robia dobre, a i wybor calkiem spory. Wodka kosztuje niecale 4 zlote, ale jakos nam nie bardzo wchodzi;)
Noclegow znalezc nie sposob, wiec obozujemy na dziko. W dwoch namiotach spimy w 7 osob plus jedna w samochodzie. Woda w strumykach nieco zimna, ale mycie i tak nie ma wielkiego sensu, przeciez w ciagu dnia poddajemy sie pylingom, to powinno nam wystarczyc za higiene.
Zywimy sie niezwykle zdrowo – arbuzami, melonami i pomidorami z cebula. Gdy wjechalismy w oslawiona doline ferganska, nasz jadlospis znacznie sie urozmacil, poniewaz zostalismy obdarowani slonecznikami. Sloneczniki rosna wszedzie, tak jak u nas zboze. Szkoda, ze juz lekko przekwitly.
Tak wyglada przetwornia slonecznikow. Ciezarowka wysypuje je na szose, kobiety i dzieci mloca je i rozgarniaja ziarna po szosie celem wysuszenia. Jak widac na zdjeciu, czesc zostaje zdeptana.
Pauli
No Comments