O nas – trochę alternatywnie
W naszej ekipie najbardziej podoba mi się … (co ja tu będę ściemniać o zgranej ekipie itp. itd.) najbardziej podoba mi się… nasza nazwa;)
Podobno przez dwa lata się nie zmieniliśmy. Hmm… Jeśli pominiemy dwie nowe zmarszczki mimiczne pod okiem (cóż, niektórzy już maja 30 i więcej na karku, he he), trzy siwe włosy, litry wypitego wina argentyńskiego, hiszpańskiego, afrykańskiego, francuskiego i pewnie jeszcze jakieś były po drodze (ale po takiej ilości pamięć już powoli zawodzi), bagaż doświadczeń i wspomnień z Patagonii, to rzeczywiście nie zmieniliśmy się;)
Ukasz – szczęściarz – instynktownie wie, co robić w trakcie przygotowań, żeby nie robić nic.
Chyba właśnie zarobiłam duuużego minusa u miSZCZa;) Cóż… Za to podczas wyprawy niezawodny kierowca (uległ jedynie zwałom błota na Rucie 9, ale tam nawet Hołek by poległ). W przyrodzie (i w życiu chyba też) potrafi dostrzec to, czego nie widzą inni, a następnie rewelacyjnie przenieść to na slajd, potem złożyć pokaz, do tego dodać muzykę i… zostaje zwycięzcą, np. ogólnopolskiego konkursu diaporam. Ot, przepis na sukces.
Swoje opinie na temat zdjęć innych osób (chyba przede wszystkim piszącej te opisy) wyraża dosadnie – delikatnie rzecz ujmując. Nawet najwyższy poziom endorfiny w organizmie nie pozwala pozostać obojętnym na jego krytykę. ‘Dolina’ na trzy dni jak nic albo ‘w pięty idzie’ – jak kto woli.
Oczywiście niezastąpiony Campeones.
Pauli – połączenie uroku osobistego z uporem maniaka. Na 10 osób, z 5 spokojnie może w ogóle nie czytać książek, bo ona wyrabia średnią krajową (czyta nie tylko przewodniki Lonely Planet). To na niej zawsze spoczywa zebranie argumentacji do przekonania pozostałych Campeones do kolejnej wyprawy. Im więcej wina, tym łatwiej;). I kto powiedział, że kobieta nie może przewodzić grupie (no, przy odrobienie wina)? Nieformalny lider Campeones, zdobytą tutaj zaprawę wykorzysta niecnie w ZPFP😉 Fotograficzna konkurencja dla Ukasza. Niestety ma czasem pecha, bo film w aparacie potrafi się jej skończyć właśnie wtedy, gdy np. odpada największy kawałek ściany lodowca… Ja tu wietrze spisek miSZCZa. Na szczęście w tej wyprawie lodowców nie przewidujemyJ a inne rzeczy lepiej niech nie odpadają;)
Oczywiście również niezastąpiona Campeones.
Monia – zdjęć nie robi, po wizy nie jeździ, na spotkania z konsulami nie chodzi, ale chociaż wino pije, więc w sumie, to zabieramy ją chyba tylko dla celów towarzyskich. No dobra, zajmuje się również dystrybucją leków. Taka chodząca pani aspiryna. Do tej pory jednak niespecjalnie miała okazję wykazać się swoimi umiejętnościami – na szczęście. Zgadza się nawet na najbardziej szalone plany i ze stoickim spokojem przyjmuje wszystko, co nas spotyka w drodze. Podczas 8 godzin jazdy samochodem po patagońskim stepie fantastycznie spełnia rolę głosu pomocniczego, czyt. chórku, w samochodowym przeglądzie piosenek turystycznych i nie tylko.:) Polecamy.
I z tych właśnie powodów można ją zaliczyć do niezastąpionej Campeones.
Mateo – najbardziej małomówny Campeones. Idealnie łączy stoicki spokój z trafnymi konkluzjami. Na wszelkie pytania zadawane w języku hiszpańskim zawsze odpowiada: Si. Zobaczymy, jak tym razem będzie z językiem rosyjskim. Niestety, przypadła mu najbardziej chyba niewdzięczna rola. Jako nadworny informatyk siedzi godzinami przed kompem wklikując jakieś tam szlaczki, tak, żeby powstało to, co powstaje. Niestety dlatego, że
kiedy on pracuje, reszta siedzi i pije wino. Cóż – ktoś pracuje, żeby wino pić mógł ktoś. Drugi niezawodny kierowca. Zdjęcia robi sporadycznie, aczkolwiek z kadrem ma problemy;) Za to wytrwale towarzyszy Pauli, Gosi i Ukaszowi na wschodach słońca, cierpliwie i bez ruchu obserwując ich nerwową krzątaninę wokół statywów.
Oczywiście niezastąpiony Campeones.
Gosia B. – bezlitośnie wykasowuję wszelkie samozachwyty, żeby napisać parę słów prawdy;) Najbardziej wytrwała Campeones – jako jedyna nie odpuściła zeszłorocznych wakacji i zorganizowała samowolny wyjazd do Maroka. Zagania wszystkich do pracy, czasem nieco nerwowo, ale na szczęście daje się szybko ułagodzić. Podczas poprzedniej wyprawy jako nadworny tłumacz wchodziła w bliskie przyjaźnie z mechanikami samochodowymi. W ramach zgromadzonych wtedy zasług jako jedyna nie uczy się teraz rosyjskiego, nie bacząc na to, że również jako jedyna nie załapała się na przymusowy kurs w szkole. Jedyna ucyfrowiona osoba w zespole, więc jej zdjęcia pojawią się najszybciej. Liderka zespołu muzycznego, bez wątpienia będzie duszą towarzystwa w pociągu Moskwa – Biszkek:) Jak najbardziej zasłużona Campeones.
głównie Gosia i trochę Pauli;)
No Comments