No tak, przez pół roku nie robiliśmy nic;) Od czasu do czasu jakaś lekcja rosyjskiego, która zdecydowanie bardziej przypominała spotkanie towarzyskie, trochę szperania po internecie, no i wyrobienie chińskiej wizy, z której byliśmy bardzo dumni, chociaż wszystko załatwiła dla nas koleżanka. Aż nagle zrobiły się dwa tygodnie do wyjazdu, a my wciąż nie mieliśmy nic – biletów, pozostałych wiz, niczego. Trzeba było się zmobilizować. Bilety na kolej rosyjską nie jest łatwo kupić – w Polsce się nie da. Niby od niedawna można kupić bilety elektroniczne przez internet, ale jakoś nie mieliśmy do nich zaufania;) Pozostała wycieczka na Białoruś lub Ukrainę po bilety lub skorzystanie z usług pośrednika. Skoro już widać, że mało nam się chce, łatwo stwierdzić, którą opcję wybraliśmy;)
Bilety kupiła dla nas Basia z firmy Wadi – dostaliśmy je kurierem, bez żadnych problemów. Wyglądają bardzo ciekawie, trochę czasu nam zajęło znalezienie własnych nazwisk cyrylicą. Najbardziej podoba mi się data – wyjazd z Brześcia 11 sierpnia, przybycie na miejsce 16 sierpnia. Wypas;)
Skoro już mamy bilety, nie ma na co czekać – wizy sie same nie zrobią. Wygląda to tak:
-
Kirgistan – optymistyczna część na początek – Polacy wizy nie potrzebują
-
Rosja – tu się zaczynają schody. Teoretycznie Polska ma z Rosją umowę o 10- dniowym tranzycie bezwizowym. To znaczy że do 10 dni można podróżować przez ROsję bez wizy, pod warunkiem posiadania dokumentu potwierdzającego, że jedziemy gdzieś dalej, czyli np. biletu lub wizy państwa docelowego. W związku z tym od początku wizy ruskiej w ogóle nie mieliśmy w planach. A potem zasięgneliśmy języka w internecie… I znaleźliśmy np. to. No i zaczęliśmy pękać. Wyslaliśmy więc specjalnego wysłannika do konsulatu rosyjskiego, aby zbadać sprawę u źródła – relacja już wkrótce!
-
Kazachstan – nie da się ominąć Kazachstanu, ponieważ tamtędy jedzie pociąg do Biszkeku. Sprytni Kazachowie najwyraźniej zobaczyli w tym idealną okazję do zarobku i kasują sobie słono za wizy tranzytowe. Wiza w jedną stronę kosztuję 20 $ i oczywiście wyrobić ją można tylko w Warszawie…
-
Uzbekistan – masakra;) Inaczej się tego nie da określić. Wiza 7-dniowa 60$, a w dodatku, żeby ją dostać, trzeba mieć tak zwane poparcie wizowe, czyli zaproszenie. Zaproszenie również można zdobyć, w firmie turystycznej, ale oczywiście nie za darmo. Ja znalazłam firmę, która chce za to także 60$. Do tego około 100 zł za pośrednictwo. No cóż – może da się taniej, ja się poddałam. Postanowiliśmy, że spróbujemy dostać tą wizę w Biszkeku, jakoś mi się dziwnie wydaje, że tam może być o wiele łatwiej. A jak nie – trudno, Uzbekistan zostawimy na kolejny wyjazd…
Zrobiliśmy więc wczoraj naradę. Postanowiliśmy nie zwlekać – wypełniliśmy miliony papierków, prawie o północy jeszcze krążyliśmy po Poznaniu, żeby wszystko zebrać do kupy, a dzisiaj Mati pojechał do Wawy po wizy kazachskie. Jutro idziemy do konsulatu rosyjskiego tutaj na miejscu. Na odwrót się nie dało, bo paszport Matiego leży wciąż w ambasadzie Chin w Wawie, więc trzeba go najpierw stamtad odebrać, zanim cokolwiek dalej zrobimy. Ale jak mu nie zrobią tych wiz od ręki, to będzie kiepsko… Trzymajcie kciuki…
Pauli
No Comments