Dlaczego Azja? Bo magia, bo tajemnicza, bo nieznana …. tanie chwyty marketingowe, na które nawet potencjalni sponsorzy nie dali się nabrać (no, może by się nabrali gdybyśmy ich w ogóle zapytali). Przewodniki Lonely Planet wieją taką nudą, że człowiek naprawdę zastanawia się czy warto tam jechać. Po prostu TANIA!!! Z kredytami na karku niektórych Campeones wizja życia za 3 dolary dziennie napawa iście optymizmem. Poza tym jak mawia mój ulubiony bosonogi podróżnik, lepiej wytrzeć kurz w pustym miejscu po lodówce, spakować plecak i w drogę niż … (wpisz własną odpowiedź w puste miejsce).
I tak oto o dwa lata starsi (niestety lata lecą, ech) z bagażem doświadczeń patagońskich – jedziemy!!! Niestety ubożsi o dwie osoby. Wersja oficjalna: musiały się wycofać. Postawmy sprawę jasno … po przejściach argentyńskich miały nas po prostu serdecznie dosyć lub wersja bardziej brutalna… wymiękły. Mimo wszystko mam nadzieję, że choć relacje z podróży będą czytać i statystki na stronce nam nabijać. W końcu bycie Campeones do czegoś zobowiązuje.
Przygotowania: oczywiście wszystko na ostatnia chwilę. Ale to już norma. To się tak ładnie nazywa: zdolność do podejmowania szybkich decyzji. Wyjazd 11.08. Na dzień dzisiejszy kurier z biletami jeszcze nie dojechał. No jakby nie patrzył, ma na to w sumie dwa tygodnie. Tyle, że biorąc pod uwagę fakt, iż oprócz chińskich szlaczków w paszporcie nie mamy żadnej cyrylicy tranzytowej, to można by się tym faktem zacząć martwić. Ale latynoskie podejście manana nabyte w Argentynie pozwala nam spać spokojnie – no PRAWIE.
Gosia
No Comments