W Osh podstawowa atrakcja jest prysznic;) Mysle, ze nikogo, kto poddal sie kilkudniowemu pylingowi, to nie dziwi;) Prysznica zazylismy w uroczym postsowieckim hotelu Sara, wyszukanym naprawde w LP. Po prysznicu poszlismy zwiedzac atrakcje numer dwa czyli bazar.
Bazar rozczarowuje kazdego, kto byl na Stadionie Tysiaclecia. Ja wprawdzie nie bylam, ale mialam porownanie z wypasionymi bazarami azjatyckimi w innych krajach, wiec tez sie nie zachwycilam. Owocow jest faktycznie duzo, ale poza tym zwykla chinszczyzna. Tadek nabyl czapke tadzycka, ktora tego samego dnia zgubil.
W hotelu bylo pusto, wiec spokojnie siedzielismy sobie w jednym pokoju przy otwartych drzwiach na korytarz, gdy nagle do pokoju naprzeciwko wprowadzil sie gladziutko ogolony facet. Kiedy odwrocil sie w nasza strone, lekko go zatkalo i z wlasciwa Kirgizom bezposrednioscia zaczal nam sie przygladac. Krecil sie, zagladal do nas, az w koncu nie wytrzymal i wchodzi: U was takaja haroszaja kompanija, ja mogu z wami razgawarywac?
Co bylo robic na tak delikatne zapytanie? Probowalismy go nieco zniechecic, bo bylismy tak padnieci, ze jakos kontakty z miejscowymi nas srednio pociagaly, ale Misza (tak sie przedstawil) byl wytrwaly. Przywital sie z wszystkimi w pokoju (to znaczy wszystkimi mezczyznami, bo kobiety tu przeciez nie istnieja.) Upatrzyl sobie Wojtka jako najbardziej atrakcyjnego towarzysza (trudno powiedziec czy ze wzgledu na jego plynny rosyjski czy raczej niebieskie oczy), usiadl obok niego i miejscowym zwyczajem zaczal go czule obcsciskiwac po kolanach. Po chwili rozmowy okazalo sie, ze mamy do czynienia z szycha – Misza pracuje w Ministerstwie Spraw Wewnetrznych i przyjechal do Osh na kontrole. Zaczelismy sie zastanawiac, czy to faktycznie przypadek, ze Misza zamieszkal naprzeciwko nas;)
Po tym, jak rozmowa przybrala tony familijne, a Misza pokazal nam zdjecia swojej rodziny (dodajac, ze to on jest najbardziej urodziwym jej czlonkiem), nie pozostalo nic innego, jak tylko udac sie do sklepu i nabyc miejscowy trudnek o wdziecznej nazwie Piec kontynentow. Kirgizi to naprawde bardzo kontaktowy narod i wlasciwie w kazdym miejscu sami znajduja sie ludzie, ktorzy chetnie dotrzymaja ci towarzystwa.
Nastepnego ranka po kolejnej wycieczce na bazar czesc grupy wdrapala sie na gore Salomona, z ktorej widac panorame dachow Osh – morze blachy falistej. W Osh jest jeszcze sporo atrakcji, ale nas juz korcily gory, wiec wyruszylismy w dalsza droge – troche na poludnie, a potem juz w kierunku powrotnym, bo do Biszkeku dluga droga przed nami.
Pauli
No Comments