Cytat wyjazdu:
Wojtek: 'To zaspiewajmy cos',
Gosia:'Dobra, ale cos co wszyscy znaja' ….
Bomberianie: 'Sto lat, sto lat ……
I tak nam uplynela nocna jazda Bomberem.
Kirgizja to kraj bynjamniej nie dla szanownych pan feministek. Kobiete mozna przyrownac do O2 unoszacego sie w powietrzu (moje drogie jesli szukacie meza, to nie w Kirgizji). Mezczyzni witaja sie, rozmawiaja li tylko z innymi mezczyznami. Przy stole jedzenie pierwsi dostaja rowniez faceci i to ze jedzenie dobre musi powiedzic rowniez facet. Nasi panowie chyba tez troche przejeli juz od Kirgizow, bo np. kazali nam pchac samochody;) (w tym momencie brawa dla Marty – jedyna znana mi kobieta, ktora jest w stanie ruszyc popchnac samochod z 7 osobami na pokladzie … no dobra, z gorki bylo;)
Toalety to rowniez fenomen. Sluza tylko do tego do czego pierwotnie zostaly stworzone. Czyli nalezy zapomniec o czytaniu np. gazetki;) Tradycyjny narciarz. Ba, nawet wody nie trzeba spuszczac. Wychodek z reguly znajduje sie na tylach domu, wsrod ryczacych baranow, ktorych w nocy mozna niezle sie wystraszyc. Kibelkiem roku okazalo sie cos (inaczej tego nazwac nie mozna) w hostelu w Osz. Hmm 1/4 tradycyjnego kibelka wpuszczonego w podloge. Ni do siedzenia, ni do stania … wot teknika.
Po kilku dniach spedzpnych na pustkowiu nocujemy u przesympatycznej rodziny Kirgizow. Niestety po kilku dniach calkowicie zdemoralizowalismy rodzine. Spimy w 8 osob na jednym olbrzymim lozu (w sumie to taka ogromna skrzynia z desek). Ulozeni jak sledzie promujemy koedukacyjne spanie. Bratowa naszego gospodarza wrecz nalegala by diewoczki spaly w domu, na poduszkach a panowie na twardych dechach, ale wspolnie stwierdzilysmy, ze przeciez nie zostawimy naszych panow samych i do konca bedziemy razem dzielic 'wygody' tej wyprawy;)
Jedzonko – no coz … Faraon dotarl i tutaj;) Nasz uklad pokarmowy ulegl lekkim modyfikacjom. Codzienna dieta zlozona z zestawu lepioszek, pomidorow i Coli zostala wzbogacona wczoraj o lagman – nasza wersja brzmi lachman. Pomidory, cebula, baranek w postaci ugotowanej spowodowaly drobne ruchy migracyjne w rejonie wychodka.
Marszrutki – mercedes (niestety moja wiedza samochodowa ogranicza sie tylko do podania marki ) taki busik. Najlepsza metoda podrozowania po Biszkeku i nie tylko. Zalecana pozycja 'na glona'. Gdy busik jest juz tak napchany, ze nikt raczej nie wejdzie …. nalezy wejsc. Miejsca ful … na glowie innych pasazerow.
Sklepy z pamiatkami, pocztowkami NIE istnieja!
Watek ambasady rosyjskiej c.d. – wiekszy hardcore niz w Poznaniu. Tutaj, zeby porozmawiac z konsulem trzeba najpierw przebic sie przez straznika, ktory z uporem maniaka recytuje: 'wizy we wtorki i czwartki'. Na nic smutne oczy, na nic blondynka, na nic spylingowane, jedrne ciala … pan straznik pozostaje nieczuly na wszelkie ludzkie odruchy. I tak wizy u nas niet.
I tym optymistycznym akcentem mamy zamiar przedrzec sie przez rosyjskie Imperium bez wiz. Mamy opracowanych kilka strategii …. na apliniste, na dziennikarza, na fotografa, na dziecko, na zagrozona ciaze i jeszcze kilka pewnie opracujemy po dordze.
Trzymajcie za nas kciuki
Gosia
No Comments