Po przekroczeniu granicy stwierdziłyśmy z Monią, że nie wytrzymamy ani chwili dłużej bez zimnego browca. Babuszki z aprowizacją oczywiście akurat wyparowały. Co było robić – nadszedł czas na zwiedzenie Restorana, czyli Warsa. A że pociąg ma 18 wagonów, a my byliśmy w trzecim, był to wysiłek nie lada.
W Restoranie była klima! Co gorsza, klima była we wszystkich wagonach kupiejnych, czyli we wszystkich poza naszym;) No cóż, lepiej dowiedzieć się późno niż wcale. Zamówiłysmy piwo i delektowałyśmy się chłodem, gdy znienacka przysiadło się dwóch panów.
Standardowa gadka: Skad jedziecie, a czemu byłyście w Kirgizji, a przecież Kazachstan jest fajniejszy (w tym pociągu jechali głównie Kazachowie, wszyscy przekonani, że do ich kraju nic się nie umywa). Od słowa do słowa, postawili nam kolejne piwa. W międzyczasie reszta ekipy, zaalarmowana przez nas smsowo wieściami o klimie nadeszła i więzi polsko – kazachskie zaczęły sie zacieśniać bardziej masowo. Okazało się, że nasi nowi znajomi są pogranicznikami i pracują na granicy kazachsko – chińskiej, w pięknych górach. Dobrze wiedzieć;)
Nagle jeden z panów wstał, oddalił się na moment, po chwili wracając z torbą w ręku. Wręczył ja Moni, zaglądamy do środka, a tam koniak Kazachstan, wódka i czekoladki. A koleś mówi tak – Zapiszcie sobie 16 grudnia. To dzień niepodległości Kazachstanu. 16 grudnia wypijcie za Kazachstan!
Ciekawych ludzi poznaje się w tych pociągach:)
Pauli
No Comments