Długo to trwało, ale wreszcie zrobiliśmy taki w miarę precyzyjny plan. W miarę, bo być może coś się jeszcze będzie zmieniać, albo przed, albo w trakcie wyjazdu. Zdecydowaliśmy się ostatecznie na Tajlandię, Kambodżę, Wietnam, a właściwie wybrane miejsca w tych krajach. Z grubsza wygląda to tak:
Lądujemy w Bangkoku.
Autobusem jedziemy do Kambodży, do Sieam Reap. Zwiedzamy Angkor Wat i okolice.
Jedziemy do Phnom Penh, stolicy Kambodży. Stamtąd łodzią po Mekongu płyniemy do rzecznego przejścia granicznego z Wietnamem. Przez deltę Mekongu docieramy do Ho Chi Minh (Sajgonu).
Z Sajgonu lecimy na północ Wietnamu do Hanoi. Stamtąd robimy dwie wycieczki – jedną do Halong Bay (Zatoki Opadających Smoków) – czy to nie fantastyczna nazwa? Podobno smoki schodzą tam do wody;) Zdjęcia tej zatoki można zobaczyć tutaj i tutaj, albo po prostu w filmie “Indochiny”. Druga wycieczka będzie na samiutką północ, w okolice Sapa. Chciałabym dotrzeć tam na niedzielny targ do Bac Ha, gdzie można zobaczyć niesamowicie kolorowo ubrane kobiety z górskich plemion. Potem prawdopodobnie przemieścimy się do Sapa i w zależności od pogody i czasu, być może wybierzemy się na jakiś mały trekking – okolice są piękne! Nie wiem, czy starczy nam czasu na odwiedzenie jeszcze jednej wioski, tym razem znacznie bliżej Hanoi – Mai Chau.
Z Hanoi wracamy samolotem Air Asia do Bangkoku i ostatnie kilka dni spędzimy na plaży, prawdopodobnie na Ko Tao, ale być może jeszcze zmienimy wyspę. Niestety, będziemy tam w porze deszczowej, trzeba więc wybrać wyspy, na których pada stosunkowo najmniej i woda jest w miarę przejrzysta, ponieważ chcielibyśmy trochę ponurkować.
Plan jak zwykle na naszych wyjazdach napięty, no ale jadąc po raz pierwszy w nowy rejon zawsze chcemy zobaczyć jak najwięcej, żeby wiedzieć, gdzie warto wrócić!
No Comments