Juz zdazylam zapomniec, jak tu jest goraco i parno. Az nie wierze, ze moglam zapomniec! Ci, ktorzy pierwszy raz sa w tej strefie klimatycznej, sa w lekkim szoku:) Dotarlismy do Bangkoku, spokojnie i bez problemu. Qatar Airways sa niesamowite. Obsluga pierwsza klasa! Na noc dostalismy skarpetki;) Poza tym kazdy ma swoj telewizorek z interaktywnym panelem. Mozna wybrac jeden z chyba kilkuset filmow, w tym takich, ktorych u nas w kinach albo jeszcze nie ma, albo nigdy nie bedzie, bo sa z roznych krajow azjatyckich, pograc w gry, obejrzec wybrane programy telewizyjne, albo sledzic wszystkie parametry lotu. Stolica Kataru dosc oryginalna, przynajmniej dla nas, bo nie bylismy dotad w zadnym arabskim kraju. Dookola pustynia i z tej pustyni wyrasta miasto, cale w kolorze piasku, jesli nie liczyc centrum pelnego wiezowcow. A w dodatku lecielismy nad Dubajem i udalo nam sie obejrzec z gory slynna wyspe w ksztalcie palmy:)
Dzisiaj spimy jedna noc tylko w Bangkoku i z samego rana wsiadamy w autobus i udajemy sie oslawiona droga ladowa do Siem Reap, czyli wioski polozonej obok kompleksu Angkor Wat. Wprawdzia ta trasa stracila juz troche ze swojego uroku, jako ze jest cala wyasfaltowana, ale i tak spodziewamy sie, ze bedzie calkiem wesolo, zwlaszcza na granicy…
Internet w hostelu jest, w kolejnym tez podobno bedzie, wiec byc moze uda nam sie byc w miare na biezaco z relacjami. A po wyjsciu przed hostel z kazdej strony otaczaja nas stragany z grillem i roznymi potrawami, ktorych nie potrafie zidentyfikowac;) Od jutra zaczynamy powoli sie z nimi zaznajamiac.
No Comments